-Bells kocham Cię- pisnęła Marissa i zabrała się za naleśniki.
-Kto Cię uczył gotować?- spytała Leah napychając się naleśnikami.
-Jak zostałam wampirem, to jakiś rok po przemianie miałam już świetną samokontrolę i mogłam wyjść i zamieszkać wśród ludzi. No, ale trzeba było zarabiać. Zatrudniłam się w jakimś zajeździe i gotowałam w zamian za schronienie.
-No ja się dziwię, że Cię wypuścili- przyznała Leah.
-Hah dzięki- odparłam i spojrzałam na zegarek.- Dobra trzeba jechać, jest już za dziesięć ósma. Leah teraz bierzemy twój samochód, ok?
-Spoko, chodźcie- odpowiedziała.
<<<5 MINUT PÓŹNIEJ; POD SZKOŁĄ>>>
Uwielbiam te samochody! Są takie szybkie; prawie tak szybkie jak skrzydła. Wracając; teraz jesteśmy na parkingu. Nagle trafiło mnie przeczucie, że zaraz coś miłego się stanie i w tym samym momencie na swoim policzku poczułam coś mokrego.
-Kiler- pisnęła Marissa.
-Piesku co ty tu robisz?- spytała Leah jednocześnie drapiąc go za uchem.
-No wczoraj nie przybyłem, a ze swoich własnych źródeł wiem, że budynek obok zajmuje ośrodek szkolenia psów policyjnych- odszczeknął nasz pupil.
-Kiler, ty chcesz być psem policyjnym?- spytałam zdziwiona.
-Teraz nie, ale może kiedyś? A poza tym wychodziłbym razem z wami i nie nudziłoby mi się w domu. Jak wiecie moja nuda nie wnosi nic dobrego do wystroju wnętrz- odpowiedział przebiegle.
-No okej- powiedziała Leah.- Chodźmy, trzeba Cię zapisać.
Szybko wyskoczyłyśmy z samochodu, a za nami nasz pupil. Kiedy ruszyłyśmy w stronę budynku, jak spod ziemi wyrośli Cullen'owie i Jacob. Kiedy Alice chciała się z nami przywitać zauważyła Kilera.
-Ojej- pisnęła.- Jaki śliczny piesek. Zapisujecie go do ośrodka szkoleniowego?
Kiedy chciałam, odpowiedzieć, Alice zaczęła drapać go za uszami. Niestety trafiła w jego czuły punkt.
-Tak, tak, tak- zawył i wystawił język.
-Boże, ten pies mówi?!- pisnęła i odskoczyła od Kilera. Pies zaczął skomleć i przesyłać mi w myślach przeprosiny.
-Nic się nie stało piesku- odpowiedziałam na głos i przytuliłam go do siebie.
-Dlaczego twój pies mówi- spytała Tanya, z zazdrosnymi ognikami w oczach.
-Bo może- odpowiedziała Leah, czym wywołała śmiech u wszystkich oprócz partnerki Edwarda.
-Piesku chodź do mnie- zaczęła go przywoływać przesłodzonym głosem Tanya.
Kiler spojrzał na nią i powoli podszedł. Wciągnął powietrze pomieszane z jej perfumami przez nos, po czym zakaszlał, sarknął i uciekł pocierając łapą nos.
_Bello skoro już wiedzą to mogę coś powiedzieć?_ (chodzi o to, że Kiler przesyła myśli do Belli i nawzajem, dop.aut.).
_Spoko_odesłałam mu odpowiedź.
-Nie chcę nic mówić, ale perfum używa się z umiarem- powiedział Kiler.
Tanya spojrzała i podeszła do Edwarda.
-Ediii! Ja chcę tego psa! Proszę!
-No chyba kurwa nie- odpowiedział Marissa.
-Tanya, proszę Cię; ogarnij się- powiedziała ostro Alice, po czym zwróciła się do Kilera.- Przepraszam, że na Ciebie krzyknęłam.
-Nic się nie stało- szczeknął i polizał Alice po twarzy.
-Ale jak to możliwe, żeby on mówił?- spytał Edward głaszcząc Kilera.
-Magia?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-A jak się wabi?- spytała Rosalie, która też już zdążyła zaprzyjaźnić się z naszym psem.
-Kiler- odpowiedziała Leah.
-Em, nie żeby coś, ale jest 8.30- powiedziała Marissa.
-Na pierwszą lekcję i tak nie zdążymy więc może pójdziemy z wami do tego ośrodka- zaproponował Jasper.
-Okej- odpowiedziałam, po czym ruszyliśmy.
-Kiler, ty chcesz być psem policyjnym?- spytałam zdziwiona.
-Teraz nie, ale może kiedyś? A poza tym wychodziłbym razem z wami i nie nudziłoby mi się w domu. Jak wiecie moja nuda nie wnosi nic dobrego do wystroju wnętrz- odpowiedział przebiegle.
-No okej- powiedziała Leah.- Chodźmy, trzeba Cię zapisać.
Szybko wyskoczyłyśmy z samochodu, a za nami nasz pupil. Kiedy ruszyłyśmy w stronę budynku, jak spod ziemi wyrośli Cullen'owie i Jacob. Kiedy Alice chciała się z nami przywitać zauważyła Kilera.
-Ojej- pisnęła.- Jaki śliczny piesek. Zapisujecie go do ośrodka szkoleniowego?
Kiedy chciałam, odpowiedzieć, Alice zaczęła drapać go za uszami. Niestety trafiła w jego czuły punkt.
-Tak, tak, tak- zawył i wystawił język.
-Boże, ten pies mówi?!- pisnęła i odskoczyła od Kilera. Pies zaczął skomleć i przesyłać mi w myślach przeprosiny.
-Nic się nie stało piesku- odpowiedziałam na głos i przytuliłam go do siebie.
-Dlaczego twój pies mówi- spytała Tanya, z zazdrosnymi ognikami w oczach.
-Bo może- odpowiedziała Leah, czym wywołała śmiech u wszystkich oprócz partnerki Edwarda.
-Piesku chodź do mnie- zaczęła go przywoływać przesłodzonym głosem Tanya.
Kiler spojrzał na nią i powoli podszedł. Wciągnął powietrze pomieszane z jej perfumami przez nos, po czym zakaszlał, sarknął i uciekł pocierając łapą nos.
_Bello skoro już wiedzą to mogę coś powiedzieć?_ (chodzi o to, że Kiler przesyła myśli do Belli i nawzajem, dop.aut.).
_Spoko_odesłałam mu odpowiedź.
-Nie chcę nic mówić, ale perfum używa się z umiarem- powiedział Kiler.
Tanya spojrzała i podeszła do Edwarda.
-Ediii! Ja chcę tego psa! Proszę!
-No chyba kurwa nie- odpowiedział Marissa.
-Tanya, proszę Cię; ogarnij się- powiedziała ostro Alice, po czym zwróciła się do Kilera.- Przepraszam, że na Ciebie krzyknęłam.
-Nic się nie stało- szczeknął i polizał Alice po twarzy.
-Ale jak to możliwe, żeby on mówił?- spytał Edward głaszcząc Kilera.
-Magia?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-A jak się wabi?- spytała Rosalie, która też już zdążyła zaprzyjaźnić się z naszym psem.
-Kiler- odpowiedziała Leah.
-Em, nie żeby coś, ale jest 8.30- powiedziała Marissa.
-Na pierwszą lekcję i tak nie zdążymy więc może pójdziemy z wami do tego ośrodka- zaproponował Jasper.
-Okej- odpowiedziałam, po czym ruszyliśmy.
<<<5 MINUT PÓŹNIEJ; PRZED OŚRODKIEM SZKOLENIOWYM>>>
-Kiler- zwróciłam się do naszego psa.- Pamiętaj, musisz się pilnować i nie mówić.
-Hau, hau- zaszczekał, czym wywołał u nas śmiech.
Nawet nie zauważyliśmy, że podeszła do nas jakaś miło wyglądająca kobieta w średnim wieku.
-Słucham w czym mogę pomóc? Chcą państwo zapisać pieska na szkolenie?
-Tak- odpowiedziałam.- Szkolenie kończy się o?
-O 14. Jeśli nie może pani go wtedy odebrać po prostu zostanie chwilkę dłużej.
-Dobrze, czy trzeba coś podpisać?
-Tak tylko tu, tu i o jeszcze tu- mówiła trzymając przed moimi oczami formularz. Standardowo; imię, nazwisko, dane kontaktowe i podpisy.- A jak się wabi?
-Kiler- odpowiedziała Marissa.
-Dobrze, więc ja zabieram Kilera, a wy możecie już iść.
-Dziękujemy, do widzenia- odkrzyknęłyśmy do oddalającej się kobiety.
-To co teraz do szkoły?- spytał Emmett.
-No raczej.
-A tak w ogóle to czym jesteś- spytała Alice Marissy.
Moja koleżanka zachichotała.
-Kimś odmiennym, ale nie mogę powiedzieć kim. Może kiedyś się dowiecie.
-Pff- fuknęła Tanya.- Ty wiesz kim jesteśmy, więc nam też musisz powiedzieć. Nie jesteś żadną boginią.
Po tym stwierdzeniu ja, Marissa i Leah wybuchłyśmy śmiechem. Ta blondi nawet się nie domyśla ile w tym jest prawdy. Wszyscy popatrzyli na nas jak na wariatki.
-Może kiedyś wam powiemy i zrozumiecie, ale na razie nie ma na to szansy- wyjaśniłam.
Nawet nie zauważyłam, że jesteśmy już pod szkołą.
-Dobra ja lecę na w-f!- krzyknęłam i chciałam pobiec jednak jakaś mała, acz dość silna ręka mnie złapała. To była Alice ciągnąca za sobą Edwarda.
-My też mamy w-f. Pójdziemy razem- obwieściła po czym pociągnęła nas w stronę sali gimnastycznej.
Nagle usłyszeliśmy za sobą stukot obcasów i warczenie. Kiedy się odwróciliśmy przede mną stała Tanya. Zanim jednak odezwała się do mnie zwróciła się do Alice.
-A ty maleńka co robisz? Próbujesz ich wyswatać? Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo! Ty nędzna jasnowidzko!
Alice miała już suche oczy! Kogo jak kogo, ale mojej podopiecznej to ty wyzywać nie będziesz.
-Blondi ogarnij swoje emocje. O nie, Edward jest mój- naśladowałam jej głos.- Tobie to jest potrzebne lekarstwo. Maść na ból dupy konkretnie.
Rozległy się brawa i wiwaty. Chyba nikt wcześniej jej się nie postawił.
-A ty co? Obronić się sama nie umiesz wróźbitko?
-Tanya!- wrzasnął na nią Edward przytulając do siebie Alice.- Ty jesteś jakaś ostro pogięta! Jeszcze jedno słowo i z nami koniec!
-Nie zrobisz mi tego! Przecież TA (czyt. wampirza- dop.aut.) miłość jest silniejsza od miłości do siostry.
-Ale ja Cię..
I w tym momencie rozległ się dzwonek, a po nas przyszedł wuefista.
Nawet nie zauważyliśmy, że podeszła do nas jakaś miło wyglądająca kobieta w średnim wieku.
-Słucham w czym mogę pomóc? Chcą państwo zapisać pieska na szkolenie?
-Tak- odpowiedziałam.- Szkolenie kończy się o?
-O 14. Jeśli nie może pani go wtedy odebrać po prostu zostanie chwilkę dłużej.
-Dobrze, czy trzeba coś podpisać?
-Tak tylko tu, tu i o jeszcze tu- mówiła trzymając przed moimi oczami formularz. Standardowo; imię, nazwisko, dane kontaktowe i podpisy.- A jak się wabi?
-Kiler- odpowiedziała Marissa.
-Dobrze, więc ja zabieram Kilera, a wy możecie już iść.
-Dziękujemy, do widzenia- odkrzyknęłyśmy do oddalającej się kobiety.
-To co teraz do szkoły?- spytał Emmett.
-No raczej.
-A tak w ogóle to czym jesteś- spytała Alice Marissy.
Moja koleżanka zachichotała.
-Kimś odmiennym, ale nie mogę powiedzieć kim. Może kiedyś się dowiecie.
-Pff- fuknęła Tanya.- Ty wiesz kim jesteśmy, więc nam też musisz powiedzieć. Nie jesteś żadną boginią.
Po tym stwierdzeniu ja, Marissa i Leah wybuchłyśmy śmiechem. Ta blondi nawet się nie domyśla ile w tym jest prawdy. Wszyscy popatrzyli na nas jak na wariatki.
-Może kiedyś wam powiemy i zrozumiecie, ale na razie nie ma na to szansy- wyjaśniłam.
Nawet nie zauważyłam, że jesteśmy już pod szkołą.
-Dobra ja lecę na w-f!- krzyknęłam i chciałam pobiec jednak jakaś mała, acz dość silna ręka mnie złapała. To była Alice ciągnąca za sobą Edwarda.
-My też mamy w-f. Pójdziemy razem- obwieściła po czym pociągnęła nas w stronę sali gimnastycznej.
Nagle usłyszeliśmy za sobą stukot obcasów i warczenie. Kiedy się odwróciliśmy przede mną stała Tanya. Zanim jednak odezwała się do mnie zwróciła się do Alice.
-A ty maleńka co robisz? Próbujesz ich wyswatać? Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo! Ty nędzna jasnowidzko!
Alice miała już suche oczy! Kogo jak kogo, ale mojej podopiecznej to ty wyzywać nie będziesz.
-Blondi ogarnij swoje emocje. O nie, Edward jest mój- naśladowałam jej głos.- Tobie to jest potrzebne lekarstwo. Maść na ból dupy konkretnie.
Rozległy się brawa i wiwaty. Chyba nikt wcześniej jej się nie postawił.
-A ty co? Obronić się sama nie umiesz wróźbitko?
-Tanya!- wrzasnął na nią Edward przytulając do siebie Alice.- Ty jesteś jakaś ostro pogięta! Jeszcze jedno słowo i z nami koniec!
-Nie zrobisz mi tego! Przecież TA (czyt. wampirza- dop.aut.) miłość jest silniejsza od miłości do siostry.
-Ale ja Cię..
I w tym momencie rozległ się dzwonek, a po nas przyszedł wuefista.
<<<5 GODZIN PÓŹNIEJ; PO LEKCJACH PRZED BUDYNKIEM SZKOŁY>>>
Tani już nie było dzisiaj w szkole, pewnie się zerwała. Kiedy chciałam wejść do samochodu, do czekających tam dziewczyn, Alice krzyknęła moje imię,
-Bello! Chciałabym Ci za wszystko podziękować. Jeśli mogę coś dla Cie...
-Nie Alice- przerwałam jej.- Nie musisz nic robić. Chciałabym tylko byś została moją przyjaciółką.
-Miałam nadzieję, że to powiesz- przyznała.- A może razem z dziewczynami pójdziecie z nami do klubu? Jest wieczorek karaoke.
-Okej to do zobaczenia.
-O 20 po was przyjedziemy.
-Na razie.
Szybko pojechałyśmy po Kilera, a teraz czas się przygotować.
<<<6 GODZIN PÓŹNIEJ; KONIEC PRZYGOTOWAŃ>>>
Po tych godzinach przesiedzianych w garderobie w końcu wybrałam luźną, czarną sukienkę bez ramiączek, w tym samym kolorze szpilki i kolczyki w kształcie serc i naszyjnik. Wyciągnęłam jeszcze czarny kuferek i schowałam do niego najpotrzebniejsze rzeczy. Zrobiłam sobie lekki makijaż, a włosy przerzuciłam na jedno ramię i zakręciłam. Jestem w sumie gotowa do wyjścia. Kiedy wyszłam z pokoju na korytarzyku wpadłam na Leę i Marissa'ę.
-Świetnie wyglądacie- powiedziałam zgodnie z prawdą.
Ktoś właśnie zatrąbił, to pewnie Cullenowie. Zeszłyśmy na dół i zabrałyśmy się samochodem Marissy. Teraz jedziemy za Cullenami. Zapowiada się fajna impreza...
************************************************************************
Hej! Sorka, że tak długo, ale książki do szkoły, to całe zamieszanie i jeszcze miałam wesele w Częstochowie :) Mam nadzieję, że się spodoba ; Zakręcona Wampirzyca C:
Rozdział Świetny. A co do książek i szkoły to chyba, każdy miał z tego powodu urwanie głowy :P
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny! :D Podoba mi się baaaaardzo! :) :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńAle ta Tanya jest rąbnięta! No na maaaaxa! Koszmarne dziewczę! Po co Ed z nią chodzi? Bez sensu!
OdpowiedzUsuńHeh Killer podbił moje serce :D Przyjaciółki Belli też są świetne ^^
Rozdział świetny :D
Ok, ja kończę, bo jestem już zmęczona, a jutro ,,kochana szkółka'' :(
NIech wena db z Tobą!
Buziaki! :D