środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 2

Po zakończonym apelu, pojechałyśmy do domu, aby się przebrać na wizytę u Cullenów. Ja nie mam zbytniej ochoty tam jechać, zważywszy na obecność Tanyi, ale przecież Edward i Alice są moimi podopiecznymi. Muszę ich przecież lepiej poznać, czy nie tak?
Wróciwszy do domu, od razu pobiegłam na górę do swojej sypialni, albo raczej łazienki i wzięłam szybką kąpiel, ale starałam się nie moczyć włosów.
Po piętnastu minutach, wpadłam niczym burza do garderoby i zastanowiłam się co założyć. Na moje nieszczęście, garderoba została wyposażona w prawie same eleganckie stroje lub sukienki. Na szczęście znalazłam coś wygodnego, czyli żółte spodnie, w tym samym kolorze koszulkę i czarną bluzę, którą zasunęłam tylko do połowy i podciągnęłam rękawy. Na nogi wsunęłam czarno-żółte adidasy za kostkę. (Zestaw stworzony przeze mnie :p dop. aut.) Włosy związałam w wysokiego kucyka i ponownie tego dnia zrezygnowałam z makijażu.
Zbiegłam na dół w ludzkim tempie i zastałam przyjaciółki stojące u szczytu schodów. Tak samo jak ja zrezygnowały ze strojenia się i ubrały się zwyczajnie.
Znów wybrałyśmy mój samochód. Początkowo miałam małe problemy ze znalezieniem odpowiedniej drogi, ale w końcu zapytałam przechodnia i wskazał odpowiedni kierunek. Skręciłam w dróżkę, w środku lasu, która ciągnęła się jakieś dwa kilometry i w końcu wyjechałyśmy na polankę, a na samym jej środku był umieszczony duży dom z pięknym ogrodem. (Kolejne dwa zdjęcia ogrodu 1, 2)
Zanim zdążyłam zapukać w drzwi, otworzył mi blondyn z miłym uśmiechem. Napięłam mięśnie mimo woli.
- Witam - przywitał się - Nazywam się Carlisle Cullen.
- Wiem - odpowiedziałam - Ja jestem Isabella Marie Swan, to Leah Clearwater - wskazałam na dziewczyny - A to Marissa Amare, moje przyjaciółki.
Carlisle zmarszczył brwi i spojrzał na Leę.
- Czy ty nie jesteś czasem córką Sue i Harrego? - spytał, a Leah przytaknęła.
Weszliśmy do środka i Indianka od razu przytuliła się do swojego podopiecznego, a ja usiadłam na kanapie z Marissą. Tanya przytuliła się do Edwarda, a on wywrócił tylko oczami, zapewne czytając jej myśli. Po schodach zeszła piękna brunetka, która przedstawiła się jako Esme. Szybko poznałam jej historię, tak jak wcześniej każdego i uśmiechnęłam się do niej szeroko, zakrywając tym współczucie. Stracić dziecko to chyba najokropniejsza rzecz jaka może się w życiu przydarzyć.
- Jak stałaś się wampirem Bello? - spytał Carlisle, który jak się dowiedziałam jest lekarzem. Gdyby zginął, aniołowie na pewno wzięliby jego dobre chęci pod uwagę i byłby taką samą istotą jak ja.
- Jechałam z rodzicami i mieliśmy wypadek. Oni zginęli, a mnie... - w tej chwili przed oczami stanął mi ten sam obraz. Noc. Pusta droga. Nagle rozłysły światła reflektorów z prawej strony. Pisk opon na szosie. Huk uderzenia. Krzyki. Ból. Zakrwawione ciała rodziców. Płacz. Krzyk. Ból. Blady mężczyzna. Dotyk jego warg na mojej szyi. Jego złote oczy.
- Spokojnie Bello - Marissa objęła mnie pocieszająco ramieniem. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że cała dygoczę.
Spojrzałam na Carlisle'a.
- To pan - wydukałam drżącym głosem, a oczy mi się zaszkliły - To pan wtedy mnie uratował.
Doktor kiwnął głową.
- Poczułem krew. Ciebie zdążyłem uratować, ale twoich rodziców już nie - odpowiedział.
Tanya udała, że ziewa.
- Nie rozpaczaj tak - mruknęła nudnym tonem - Straciłaś rodziców.. Gdyby nie ty być może Carlisle zdążyłby ich uratować, ale na nieszczęście ludzkości, zajął się wpierw tobą.
Marissa wyszeptała równocześnie z Leą słodkie "O kurwa!".
- Powtórz co powiedziałaś - wycharczałam przez ściśnięte zęby, a złość we mnie zaczęła narastać.
- Że twoi rodzice zginęli przez ciebie - powtórzyła, oglądając swoje żelowe paznokcie.
Warknęłam groźnie. No to sobie kurwa dziewczyna przebimbała. Znów warknęłam tyle, że groźniej łącząc wampiryzm i anielizm (haha :D No nie mogłam się powstrzymać dop. aut.). Moje przyjaciółki podeszły pod ścianę.
Czułam miłe łaskotanie w kręgosłupie. Siłą woli powstrzymałam skrzydła przed ukazaniem się. Warkot nasilał się, tak samo jak moja złość.
Podbiegłam do blondynki i jednym, zwinnym ruchem wyrzuciłam ją przez okno za blond kudły. Szybka rozbiła się pod jej ciężarem na milion kawałeczków.
- Bella! - krzyknęła Marissa - Uspokój się! Nie zapominaj kim jesteś!
Spojrzałam na nią i pokręciłam głową.
- Ta zdzira nie będzie obwiniała mnie o śmierć rodziców! - znów warknęłam - Dobrze wiesz, że próbowałam ich ratować! - spojrzałam dyskretnie w górę - Mam nadzieję, że mi wybaczycie! - krzyknęłam. Cullenowie zapewne myśleli, że to do moich przyjaciółek, ale one wiedziały, że nie.
Użyłam daru Jane i ta parszywa blondynka natychmiast zaczęła krzyczeć w niebogłosy. Podbiegłam do niej i jak najmocniej mogłam (a bądźmy szczerzy, mam bardzo dużo siły, przez wzgląd na to kim jestem), uderzyłam ją w twarz. Na jej prawym policzku pojawiło się spore pęknięcie.
Wstałam, a moja złość, zaczęła się powoli ulatniać. Spojrzałam ponownie w górę, tyle, że już nie dyskretnie. Wiedziałam, że to sprawka, któregoś z aniołów. Kiwnęłam głową na znak podziękowania.
- Sądzę, że muszę jechać, zanim kogoś rozczłonkuję - warknęłam i zanim ktokolwiek zdążył się odezwać, ja odpalałam silnik mojego wozu.
Przyjaciółki bez zbędnych protestów wsiadły i odjechałyśmy. Ja warczałam co jakiś czas, że dałam się wyprowadzić Tanyi z równowagi, ale co się dziwić? Zawsze miałam wybuchowy charakter i nie dam sobie w kaszę dmuchać! Nie jestem jakąś bezbronną dziewczynką, lecz wampirzycą i anielicą w jednym! Potrafię o siebie dbać i bronić! Nienawidzę, gdy ktoś mnie obraża, a szczególnie w tak bezczelny sposób! Niech Tanya będzie świadoma, że jeszcze raz mnie obrazi, to będzie z nią o wiele gorzej, chyba, że znów zareaguje jakiś anioł i mnie uspokoi. Bo gdyby dziś tego nie zrobił, to jak Boga kocham, musieliby składać tą wampirzycę!
Dojechałyśmy do domu, a ja od razu wystrzeliłam w las. Muszę zapolować i polatać. Rozłożyłam swoje białe skrzydła z czerwonymi pasemkami i wzniosłam się ku górze. Moje luźne ubrania zamieniły się w krótką, białą sukienkę, a buty w gołe stopy. To przyniosło natychmiastowe ukojenie. Spojrzałam w dół i ujrzałam soczystą pumę. Rzuciłam się na nią bez zbędnych ceregieli i wypiłam jej krew do ostatniej kropelki, kiedy usłyszałam dźwięk łamanej gałązki.
Zesztywniałam Wciągnęłam powietrze przez noc i po zapachu rozpoznałam Edwarda. Kurwa!
- Kim jesteś? - wyszeptał.
Utworzyłam dar i zmieniłam swoją twarz. Wytworzyłam w dłoniach kulę wody i się przejrzałam. Miałam piękną twarz i brązowe oczy. Odwróciłam sie na pięcie i spojrzałam na zszokowaną twarz Edwarda.
- Anielicą - odpowiedziałam - Nie widać?
- Ale anioły nie istnieją! - zaprotestował.
Prychnęłam.
- Tak samo jak wampiry - odgryzłam się - Ale twoja wiara we mnie jakoś nie jest mi potrzebna - ugryzłam się w język. Powinnam być milsza, w końcu to mój podopieczny, ale znów przypomniała mi się sytuacja z Tanyą.
- Każdy anioł taki miły? - usiadł na złamanym konarze, a ja uczyniłam to samo.
Wzruszyłam ramionami.
- Podobno tylko mi można na drugie imię dać "Sarkazm", więc raczej jestem najmilszą anielicą.
Wampir się zaśmiał.
- Nigdy się nie spodziewałem, że spotkam anielicę - powiedział ze śmiechem - W ogóle nie myślałem, że one istnieją.
Wywróciłam oczami.
- Tak samo jak wszyscy lub prawie wszyscy ludzie na tym świecie myślą, że wampiry nie istnieją - klasnęłam w dłonie - A tu jednak mam wampira obok siebie. Czyż to nie cudowne?
- Nikt mi nie uwierzy - podrapał się po głowie - Więc lepiej nikomu nie będę mówił.
- Jeśli im powiesz, to zapewne wezmą cię za czubka - mruknęłam - Albo powiedz. Zamkną cię w pokoju bez klamek.
Edward westchnął.
- Nie możesz być odrobinę milsza? - spytał.
Zamyśliłam się.
- W sumie to mogę - wsadziłam palce we włosy i zgarnęłam je wszystkie do góry - Wybacz, ale nie najlepszy miałam dzień. Zdenerwowała mnie pewna osoba.
- Rozumiem. Ja też miałem nie najlepszy - uśmiechnął się blado - Opowiesz co się stało?
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie mogę. Ale jeśli chcesz, to ty możesz opowiedzieć śmiało - zachęciłam go - Chętnie posłucham.
- Dobrze - kiwnął głową - Moja dziewczyna - skrzywił się - Powiedziała kilka przykrych słów znajomej i ona się lekko mówiąc zdenerwowała i na nią rzuciła. Gdyby się nie uspokoiła, to musiałbym moją dziewczynę składać.
Wybuchłam śmiechem, który rozbrzmiał echem po lesie.
- Szkoda, że tego nie zrobiła. Byś miał zamiast dziewczyny puzzle - wydukałam jakoś - Miałbyś przynajmniej jakąś rozrywkę.
Chłopak mi zawtórował i śmialiśmy się tak kilka minut, a potem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym dopóki nie zrobiło się późno.
- Muszę iść - oznajmiłam.
- Odprowadzę cię, tylko powiedz gdzie? - zaproponował.
Zaśmiałam się.
- Dam sobie radę - uśmiechnęłam się.
- A jeśli ktoś będzie chciał zrobić ci krzywdę? Na tym świecie jest dużo wampirów.
Wywróciłam oczami i wytworzyłam na dłoni kulę ognia.
- Jedna kula i po wampirze - zaśmiałam się i wzbiłam się w powietrze - Do zobaczenia. Może!
I odleciałam. Przed domem wróciłam do swojego normalnego wyglądu i schowałam skrzydła. Usłyszałam, że dziewczyny są już u siebie, więc sama również poszłam do swojej sypialni. Wzięłam długą, odprężającą kąpiel, poczym ubrałam się w białe spodenki i białą koszulkę na ramiączka i poszłam spać.
-----------------------------------------------------------------------------------
Hej ludziska!! :D
Wiem, wiem, rozdział był niedawno, pisany przez Zakręconą Wampirzycę, ale ja nie mogłam się powstrzymać i zabrałam się za nn :) Szybko je jakoś skończyłam i mam nadzieję, że wam się spodoba :**
Moi kochani, na moim nowym blogu http://love-is-stronger-than-hate.blogspot.com/ są już opisy bohaterów <3 Byłyby wcześniej, ale moja siostra wyszła z przeglądarki i nic się nie zapisało :< Pół godziny pracy na nic...
To ja nie przynudzam <3

Do napisania <3
Zwariowana Natalia <3

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 1

W ciągu ostatniego roku bardzo dużo się wydarzyło: śmierć we Włoszech, pobyt w Czyśccu, przenosiny do Nieba i nauka, nauka, nauka. Poznałam też moje przyjaciółki oraz zaadoptowałyśmy psa, a w między czasie spotkałam moich rodziców. Teraz siedzę na apelu kończącym naszą naukę ubrana w długą, śnieżnobiałą suknię i wysokie białe buty podobnie jak reszta moich koleżanek. Zwieńczeniem stroju były śnieżnobiałe skrzydła, a w moim przypadku biało-czerwone. Marissa twierdzi, że jest to spowodowane tym, że w poprzednim życiu byłam wampirem. Ale wracając, właśnie do mikrofonu podeszła Grace Moon- dyrektorka szkoły.
-Witam wszystkich absolwentów naszej szkoły oraz ich rodziców i przyjaciół- jej głos rozbrzmiewał w sali apelowej.- Pragnę pogratulować wszystkim ukończenia nauki. Wraz z całym ciałem pedagogicznym wręczymy wam dzisiaj dyplomy. Każdy będzie inny ponieważ zostaną tam wypisane wasze dary- po sali rozniósł się szmer.- Dokładnie tak moi drodzy. Oprócz latania, każdy z was dostanie dar, który będzie mu pomagał w opiece nad podopiecznym lub w innych zajęciach. Ale wracając do głównego tematu. Będą tam wypisane wasze dary, imię, nazwisko oraz miejsce zamieszkania podopiecznych. Teraz kolejno będziecie podchodzić i odpierać świadectwa. Czytamy nazwiskami w kolejności alfabetycznej. Marissa Amare- moja przyjaciółka podleciała do podium po czym jak błyskawica wróciła do nas.- Cindy Brown, Leah Clearwater- moja druga koleżanka pojawiła się koło mnie z kartką w ręce. Green, Henderson, Riley, teraz czas na mnie.- Isabella Marie Swan- jak piorun wystrzeliłam w kierunku sceny, a gdy tam dotarłam podeszła do mnie moja nauczycielka.- Bello, jako, że jesteś jedyna w swoim rodzaju, twoje zadanie będzie trudniejsze. Spotka Cię tam niespodzianka, ale bardzo miła, choć na początku będziesz miała nie małe wątpliwości. Wykorzystuj swoje dary; zarówno wampirze jak i anielskie rozsądnie- kiwnęłam głową na znak zgody i wróciłam na swoje miejsce. Kiedy już siedziałam spojrzałam na trzymaną przeze mnie kartkę;

Dyplom ukończenia 
Haeven University of Angels

Mam zaszczyt poinformować, że w dniu 31 sierpnia 2013 roku wampirzyca Isabella Marie Swan została pełnoprawnym aniołem stróżem. 
Twoje wampirze dary (tworzenie darów i tarcza mentalno fizyczna) nie zostają Ci odebrane. W tym momencie zyskujesz 
dar poznawania historii istoty o której w danym momencie pomyślisz. Wykorzystuj go mądrze.
Będziesz miała dwoje podopiecznych. Są rodzeństwem, a nazywają się Alice Cullen oraz Edward Cullen. Są wampirami wegetarianami i mieszkają w Forks w stanie Waszyngton, USA. Alice straciła większość swojego wigoru gdy Leah Clearwater straciła swoje życie, aby ją ratować. Edward myśli, że nie ma duszy, bo jest wampirem. Twoim zadaniem jest uświadomić im, że nic nie jest ich winą.

Podpisano
Grace Moon

Co? Dwoje? No nieźle. W dodatku mam dziewczynę, którą uratowała Leah.
-Bells!- krzyknęła Leah tuż koło mojego ucha.- Nie uwierzysz, pamiętasz jak Ci mówiłam, że kochałam chłopaka imieniem Jacob?
-No tak .
-On nie wie, że ja umarłam i jest teraz moim podopiecznym. Szkoda tylko, że musimy się rozdzielić. Jacob mieszka w rezerwacie Quilete jakiś kilometr od Forks.
-Czekaj Forks?!
-Tak.
-Moi podopieczni mieszkają w Forks!
Potem był już tylko nasz radosny pisk, który przerwało pojawienie się Marissy.
-Dziewczyny- piszczała.- Rozmawiałam z rodzicami i powiedzieli, że mogę jechać z jedną z was.
-A nie wolisz jechać z obiema?- spytała chytrze Leah.
-No tak ale jak?- zasmuciła się czerwonowłosa.
-Nasi podopieczni mieszkają w tym samym mieście!- krzyknęłam.
Marissa słysząc to wydała z siebie radosny pisk, po czym rzuciła się nam w ramiona jednocześnie przytwierdzając nas do podłoża.

<<<1 GODZINA PÓŹNIEJ>>>

Po serii radosnych pisków i pożegnaniu się z rodzicami, a w sytuacji Lei z tatą, ruszyłyśmy do portalu. Był jeden, ale wystarczyło pomyśleć o miejscu w którym mamy się pojawić. Weszłam do wielkiego strumienia światła, a teraz stoję przed dużym białym domem z czarnym dachem. razem z moimi przyjaciółkami. Na podjeździe stoją 3 samochody z wygrawerowanymi imionami właścicielek. Szary Aston Martin DB9 dla Lei,   czarny Leksus LFA Marissy oraz mój biały McLaren Mp4 12C, na którym leżała karteczka;

Drogie dziewczęta,
Kiedy przydzieliłam wam zadania mam nadzieję, że nie pomyślałyście, że w niczym wam nie pomogę.
W domu są wyposażone pokoje i kuchnia, łazienka, itp.
Będziecie chodzić do miejscowego liceum do klasy z waszymi podopiecznymi.
Grace Moon
PS Bello jako, że jesteś aniołem i wampirem musisz pić zarówno krew jak i spożywać ludzkie jedzenie. Żeby przyjemniej Ci się to robiło od teraz pożywienie Ci smakuje. I niech nie zdziwi Cię łóżko w pokoju, bo spać też musisz.

Spojrzałyśmy po sobie i pobiegłyśmy zobaczyć pokoje. Kiedy jednak weszłyśmy przez drzwi wejściowe, coś kudłatego się na nas rzuciło.
-Killer!
-Cześć, ale się za wami stęskniłem- szczeknął.
-My też. Zostajesz?- spytałam
-Hmm niby tak ale przyjadę jutro, bo mam coś jeszcze do załatwienia.- powiedział po czym zniknął.
Spojrzałyśmy po sobie i poleciałyśmy do naszych pokoi. Najpierw wpadłyśmy do pomieszczenia z napisem Marissa nad drzwiami. Pokój był jasno-różowo-beżowy. Można się w nim było poczuć jak w pałacu i wyglądał prawie identycznie jak stary pokój Marissy. Następnie razem z Leą poszłyśmy do jej pokoju. Był on czarno-biały i przygotowany w nowoczesnym stylu. Kiedy moje przyjaciółki były zajęte swoimi pomieszczeniami, ja podążyłam do swojego królestwa na końcu korytarza. Pokój był biało-fioletowy, i bardzo przytulny. To niesamowite, ale wyglądał tak jak, sypialnia w moim prawdziwym domu! Grace chyba odwiedziła mój dom, albo w meblowaniu maczała palce moja mama. Po chwili podziwiania mojego pokoju ruszyłam po koleżanki aby obejrzeć resztę domu. Były tam jeszcze dwie łazienki w nowoczesnym stylukuchnia oraz salon i jadalnia. Na tyłach domu był ogródek z basenem i altanką, w której znajdował się kominek, dwie kanapy i stolik. Teraz uznałyśmy, że czas spać. Jutro poznamy nowych podopiecznych.

<<<8 GODZIN PÓŹNIEJ>>>

OMG, JUŻ 8! O 9 mamy rozpoczęcie roku. Już zapomniałam jakie przyjemne może być spanie. Słyszę, że Marissa też już się szykuje. Leah zawsze stawia na prostotę i wygodę więc już robi śniadanie. W końcu wybrałam czarną, prostą, krótką spódnicę, marynarkę i szpilki tego samego koloru oraz białą koszulkę. Postanowiłam się nie malować. Kiedy wyszłam z pokoju wpadłam na Marissę ubraną w sukienkę wyglądającą jak połączenie białej bluzki z kokardą przy kołnierzu i czarnej spódnicy. Na nogach ma czerwone szpilki w kolorze szminki na jej ustach. 
-Świetnie wyglądasz Bells- pisnęła na mój widok.
-Ty też- przyznałam.- Chodź do Lei.
Zbiegłyśmy po schodach i natknęłyśmy się na Leę. Intuicja mnie nie myliła. Nasza przyjaciółka była ubrana w czarne rurki, białą koszulę i brązowe pantofelki na malutkim obcasie, a jej jedynym makijażem był różowy błyszczyk na ustach. 
-Hej zapraszam na śniadanko- przywitała nas indianka stawiając na stole ostatni talerz.- Macie 10 minut na zjedzenie naleśników, bo potem musimy wyjechać.
-Okej- powiedziałam siadając do stołu.- A czyim samochodem jedziemy?
-Nie powiem, żebyśmy wzięły najzwyczajniejszy, bo wszystkie rzucają się w oczy- wtrąciła Marissa.- To weźmiemy Belli.
-Dlaczego?- spytałam.
-Fajnie mu się drzwi otwierają- powiedziała czerwonowłosa.
Ja i Leah zaczęłyśmy się śmiać, po czym zerkając na zegarek ruszyłyśmy do samochodu. Teraz siedzimy w moim McLaren'nie i słuchamy mojej ulubionej piosenki - A thousand years. Właśnie wjeżdżamy na parking szkoły. Wszystkie oczy zwróciły się ku nam, ale kiedy wyszłam z samochodu, moja intuicja kazała spojrzeć mi ku srebrnemu VOLVO. Stało tam 7 osób; Rosalie, Emmett, Jasper, Tanya, Jacob oraz moich dwóch podopiecznych; chochlikowata, ale smutna Alice przy ramieniu Jaspera i miedzianowłosy Edward wyglądający jakby wszystkie problemy świata były jego winą z Tanyą uczepioną jego szyi. (Bella zna imiona wszystkich dzięki swojemu darowi. dop. aut.)
-Hej Leah- zawołałam koleżankę z samochodu.- Zobacz kto tu jest.
Kiedy wyszła z mojego McLaren'a wzrok jej i Jacob'a spotkał się i krzyknęli w tym samym momencie;
-Jake/Leah!
Po chwili w swoich objęciach. Minutę później podeszli do nich Cullen'owie, a Edward położył rękę na ramieniu Jacob'a.
-Jake, nie przedstawisz nam koleżanki?
-O tak jasne- powiedział indinin.- Moi drodzy to Leah Clearwater. A tak z innej beczki. LEAH GDZIEŚ TY SIĘ PODZIEWAŁA PRZEZ ROK?!- wrzasnął na co ona się zaśmiała. 
-Miałam dużo spraw do załatwienia w pewnym miejscu. Ale teraz, to znaczy po apelu będę Ci musiała coś pokazać.
-Okej, a kim są twoje dwie przyjaciółki przy samochodzie... Czekaj, czekaj to twój samochód?!
-Haha nie mój tylko jednej z moich przyjaciółek ja mam Astona Martina. Ale w odpowiedzi na twoje pytanie; Bells, Marissa chodźcie do mnie!
Wzięłam Marissę za rękę i popędziłyśmy ku Lei. Kiedy stałyśmy koło naszej przyjaciółki ona zaczęła nas kolejno przedstawiać. Najpierw wskazała na Marissę;
-Oto jedna z moich przyjaciółek Marissa Amare, a to- zaczęła wskazując na mnie;- moja druga koleżanka Isabella Marie Swan.
-Bella, Bells- dopowiedziałam- Cokolwiek TYLKO NIE Isabella! Leah zrobiłaś to, żeby mnie zdenerwować?
-No może troszeczkę.
-To wracasz na piechotę.
-Yhm mów mi więcej, beze mnie nie pojedziesz.
-A to dla czego?
-Bo... Yyy jestem twoją przyjaciółką- powiedziała, czym wywołała napad śmiechu u naszej dziewiątki
-Jesteś wampirem?- spytał Edward.
Kiedy chciałam odpowiedzieć i uniosłam głowę, przyjrzałam się miedzianowłosemu. Jego oczy nie były żółte tylko w kolorze miodu albo płynnego złota, a włosy potargane miedziane z brązowymi refleksami. Usta miał ładnie wykrojone i lekko zaróżowione.
-W pewnym sensie - odpowiedziałam z nutką tajemniczości.
-Dlaczego nie mogę odczytać twoich myśli? - wydał się tym odrobinę zirytowany.
Zaśmiałam się.
-Bo, jestem tarczą mentalno-fizyczną i potrafię tworzyć dary.
-Wow, jesteś uzdolniona- przyznał Edward ku niezadowoleniu Tani.
-Posłuchaj ty wywłoko- powiedziała cedząc każde słowo i podeszła do mnie Tanya.- On jest mój i nie zabierzesz mi go.
-Boże Tanya- wrzasnęła Rosalie, po czym podeszła i mnie przytuliła.- Weź ty się ogarnij. Nie możesz warczeć na każdą pannę, która spojrzy na Edwarda.
-Ale to mój chłopak! - zaoponowała, odsłaniając zęby.
-Ale to nie miłość wampirza- odcięła się siostra Edwarda.
-A co ty o tym możesz wiedzieć- powiedziała po czym zwróciła się do Edwarda.- Kochanie idę do Jessici.
-Yhym- odpowiedział wampir.
-O co chodzi?- spytała Marissa z chytrym uśmieszkiem. No tak, córkę Amora i Afrodyty kręcą takie sprawy.
-No Tanya to moja serdeczna przyjaciółka, która się we mnie zakochała. Jestem z nią, ale jej nie kocham.
-Rozumiem- powiedziałam.
-A może po apelu przyjedziecie do nas- zaproponowała Alice.
-Och, dobrze- odpowiedziała Leah.
Zapisałam sobie w myślach (a mam dobrą pamięć), że jeśli jeszcze raz Tanya na mnie odważy się warknąć, to nie będę stała cicho i się z nią policzę...

<<<1 GODZINA PÓŹNIEJ>>>

Po apelu wszyscy razem wyszliśmy ze szkoły. Ja i dziewczyny weszłyśmy do McLaren'a, a Leah krzyknęła do Jacob'a i Cullen'ów.
-Do zobaczenia u was!

***************************************************************
Hej! Sorry, że tyle mi to zajęło, ale mam siostrę i ona mi spokoju nie daję, a mój przyjaciel ma problemy sercowe i mu pomagałam. Mam nadzieję, że podoba się wam rozdział. Jest on mojego autorstwa  małymi poprawkami Natalii. Nie będę się rozpisywać ;)
Zakręcona Wampirzyca ;*
PS Zapraszam na moją stronę na FB https://www.facebook.com/pages/Zakr%C4%99cona-Wampirzyca/584959634876514?ref=hl ; Będę tam wstawiała info o notkach, możecie też kierować do mnie pytanie poprzez posty lub wiadomości prywatne ^_^

środa, 14 sierpnia 2013

Prolog

Prolog

Przyzwyczaiłam się, że los nigdy nie jest dla mnie łaskawy. Wpierw straciłam rodziców w wypadku, w którym również uczestniczyłam ja, ale jakiś mężczyzna o niezwykle bladej cerze, blond włosach i złotych oczach, ugryzł mnie, wpuszczając wampirzy jad w krwioobieg. Inni na moim miejscu obwiniali by Boga, czyż nie? Mówili by: „Boże, czemu tak mnie pokarałeś?! Co ja ci takiego zrobiłam?!”. Ja jednak Boga o nic nie obwiniam. Widocznie chciał, aby moje życie tak się potoczyło i potrzebował u siebie moich rodziców. Od dziecka jestem osobą wierzącą, co niedzielę chodzę na Msze i wieczorem odmawiam pacierz. Nawet jako wampirzyca, nie zrezygnowałam z tego rytuału. Nie zrezygnowałam nawet z przyjmowania komunii, ponieważ nie zrobiłam nic złego. Nie zabiłam, żadnego niewinnego (zresztą, winnego też nie) człowieka. Od początków bycia wampirzycą, piję tylko i wyłącznie krew zwierzęcą. Nigdy nie byłam lubiana i nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół. Czy aby ich zdobyć musiałam umrzeć? Chociaż tak właściwie nie mogę nazwać tego śmiercią… Przecież nadal żyję, z tą różnicą, że nie na Ziemi. Podobno mój czyn, który wykonałam będąc wampirem, był godny podziwu i za to stałam się anielicą. Wiem, większość was nie wierzy w takie rzeczy jak Niebo, czyściec czy Piekło. Ja trafiłam do czyśćca, aby później trafić do Nieba. Mój wygląd nie zmienił się zbyt wiele. Ciągle jestem blada, chociaż już nie tak jak za bycia pełnym wampirem, mam złote oczy, lecz można w nich dostrzec czekoladowe refleksy, usta pełne, a włosy brązowe… Zyskałam jedynie piękne i białe skrzydła z czerwonymi pasemkami. Nazywam się Isabella Marie Swan i jestem jedyną na tym świecie wampirzycą i anielicą w jednym. Ukończyłam anielską szkołę. Nadeszła pora na odpowiedzialne zadanie… Zostanie mi nadany podopieczny…

---------------------------------------------------------------------------------------------------

I za nami już prolog moi kochani :)
Jest on mego (Zwariowana Natalia) dzieła :D Mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu xD Pisałam go na szybko, bo koleżanka przyjeżdżała robić mi żelowe paznokcie xd ale niedobrze się w nich pisze :/ Albo po prostu ja się muszę przyzwyczaić xd
Chciałam was serdecznie powitać na moim i Zakręconej Wampirzycy (Nienormalna Basia) :) Jest to pomysł naszej drogiej koleżanki, lecz poprosiła mnie o współpracę, a ja się zgodziłam :D
Nie będę się rozpisywała :)
Do Napisania <3

Zwariowana Natalia :**