-Kiler!
-No co?- spytał kiedy już go z siebie zepchnęłam.-Długo was nie było!
-No wiem, ale teraz idę się przebrać.
Szybko wskoczyłam do łazienki i zmyłam makijaż oraz rozczesałam włosy. Po odświeżeniu swojego wyglądu wybrałam swoją ulubioną piżamkę złożoną z krótkich szortów w różową kratkę i szarą bluzkę na ramiączka do kompletu. Tak przebrana zbiegłam na dół i ujrzałam naszą nauczycielkę- Grace Moon! Młoda azjatka siedziała razem z moimi przyjaciółkami na kanapie, popijając herbatę.
-Pani profesor- wydałam z siebie wystraszony pisk.
-Witaj Bello- odpowiedziała młoda anielica. Była ubrana prawie całkowicie na biało. Tylko koszulkę miała kolorową, a i ona była jasno-błękitna. Z pleców wyrastały przepiękne skrzydła. Każdy anioł ma inne, a gdyby moje mi się tak nie podobały pragnęłabym mieć identyczne jak Grace. Spojrzałam nieśmiało na kobietę i wydukałam ciche:
-Przepraszam.
-Bello nic się nie stało- odparła nauczycielka.- Ja wiedziałam, że tak będzie.
-Jak to?- zdziwiła się Marissa.
-Jak pewnie wiecie, moim darem jest widzenie przyszłości. Widziałam to wszystko. Tak już musiało być, a jako, że jestem na wyższym stopniu niż Nathaniel zezwalam na ujawnienie się w tym przypadku. Ale dopiero gdy tak jakoś się stanie. Nie kontrolujcie tego. Po prostu, kiedy się ujawnicie to nie będziecie miały takich wielkich kłopotów.
-A ja co mam powiedzieć- pisnęła Marissa.
-Prawdę, kochanie- odpowiedziała cierpliwie profesorka.- Ach, przed domem stoi twój skuter. Mama prosiła, żeby Ci go przyprowadzić.
-Dziękuję- odparła i wyskoczyła z domu jak błyskawica.
Kiedy wyszłyśmy na dwór ujrzałyśmy Marissę przytuloną do błękitnego Vespa.
-Moje cudeńko- piszczała boginka.- Trzeba Cię wziąć do mechanika. Ładnie Cię wypoleruje, polakieruje i zrobi przegląd.
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać podobnie jak i Leah, Grace oraz Kiler. Nagle nasza nauczycielka spojrzała na swój wisiorek-zegarek z aniołkiem.
-Ojej! Jest już północ! Ja muszę lecieć bo wy musicie się wyspać, a ja mam zajęcia o 7! No to papa- pożegnała się i znikła.
-Dobra idziemy spać- zakomenderowała Marissa i pomaszerowała do domu uprzednio chowając skuter do garażu.
Szybko wbiegłam do sypialni i ułożyłam się w łóżku. Zasnęłam z dziwnym uczuciem, że jestem obserwowana.
Rano...
Rano zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Ubiorę się niczym aniołek- w krem, biel i błękit. Założyłam białe rurki, kremową bluzkę na krótki rękaw, niebieskie balerinki, plecak w kolorze butów, a do tego złoty krzyżyk na łańcuszku. Włosy rozpuściłam i wyszłam z łazienki. Kiedy zeszłam na dół dziewczyny były gotowe. Leah siedziała przy komputerze, a Marissa robiła jajecznicę.
-Właśnie Leah miała po ciebie iść- powiedziała nakładając jajka na talerze.- Zjadaj i jedziemy do szkoły.
-Taa- przytaknęła Leah.
-Hej, i najpierw jedźcie do mechanika.
-My?- spytałam zdumiona.
-Ja pojadę skuterem, ale jak go tam zostawię to jak mam wrócić do szkoły.
-Jak na skrzydłach- odparłam i chwilę później wszystkie trzy zataczałyśmy się ze śmiechu.
-Dobra, koniec. Jedziemy- zawyrokowała Marissa i wyszła z domu.
Jakiś czas później...
Jesteśmy już pod szkołą. Marissie było trudno nie tyle rozstać się ze skuterem, co z mechanikiem pracującym w warsztacie. Dowiedziała się, że jest on nie tyle mechanikiem co synem właściciela warsztatu. Theo ma 20 lat i niedawno przeprowadził się do Forks razem z rodzicami. Wcześniej mieszkał w Los Angeles. Miasto Aniołów w sumie jest nazywane słusznie. Tam mieszka najwięcej aniołów i jest główny portal do nieba. Teraz jesteśmy już pod szkołą. Od razu doskoczyła do mnie Alice.
-Bello! Dziękuję Ci! Gdyby nie ty, ta ruda by mnie rozczłonkowała- kiedy kończyła mówić zatrzęsła się i zaczęła szlochać. Szybko ją przytuliłam.
-To nic takiego Alice. Musiałam to zrobić, jesteś moją przyjaciółką, a Tanya- dopiero uświadomiłam sobie, że nie ma dzisiaj tej wywłoki w szkole. Rozejrzałam się po parkingu.- No właśnie gdzie jest Tanya?
-Wczoraj kiedy Carlisle dowiedział się od Edwarda co Tanya zrobiła... On, on ją odesłał. Tam skąd przyjechała.
-To znaczy?
-Do jej sióstr, na Alaskę. Ona i Irina pewnie znowu przerzucą się na ludzi. A może Kate by do nas przyjechała?
-Kate?- spytałam już dość podejrzliwie.
-Ona jest ok. Nie martw się nie będzie stawała Ci na drodze. Lubi Edwarda jak przyjaciela.
No teraz to byłam już kompletnie skołowana.
-Czekaj, czekaj...What? O czym ty do mnie mówisz?
Chochlica, która już była spokojna i stała obok, spojrzała na mnie, a ja dostrzegłam w jej oczach wesołe ogniki. Zachichotała.
-Niedługo się dowiesz- zapowiedziała, po czym zniknęła mi z oczu, ostatnią rzeczą jaką zrobiła na moich oczach było wejście do szkoły... O co mogło jej chodzić?
Po lekcjach...
Po szkole, w drzwiach samochodu dopadła mnie Rosalie.
-No co tam Rose?-spytałam przyjaźnie.
-Hej, i najpierw jedźcie do mechanika.
-My?- spytałam zdumiona.
-Ja pojadę skuterem, ale jak go tam zostawię to jak mam wrócić do szkoły.
-Jak na skrzydłach- odparłam i chwilę później wszystkie trzy zataczałyśmy się ze śmiechu.
-Dobra, koniec. Jedziemy- zawyrokowała Marissa i wyszła z domu.
Jakiś czas później...
Jesteśmy już pod szkołą. Marissie było trudno nie tyle rozstać się ze skuterem, co z mechanikiem pracującym w warsztacie. Dowiedziała się, że jest on nie tyle mechanikiem co synem właściciela warsztatu. Theo ma 20 lat i niedawno przeprowadził się do Forks razem z rodzicami. Wcześniej mieszkał w Los Angeles. Miasto Aniołów w sumie jest nazywane słusznie. Tam mieszka najwięcej aniołów i jest główny portal do nieba. Teraz jesteśmy już pod szkołą. Od razu doskoczyła do mnie Alice.
-Bello! Dziękuję Ci! Gdyby nie ty, ta ruda by mnie rozczłonkowała- kiedy kończyła mówić zatrzęsła się i zaczęła szlochać. Szybko ją przytuliłam.
-To nic takiego Alice. Musiałam to zrobić, jesteś moją przyjaciółką, a Tanya- dopiero uświadomiłam sobie, że nie ma dzisiaj tej wywłoki w szkole. Rozejrzałam się po parkingu.- No właśnie gdzie jest Tanya?
-Wczoraj kiedy Carlisle dowiedział się od Edwarda co Tanya zrobiła... On, on ją odesłał. Tam skąd przyjechała.
-To znaczy?
-Do jej sióstr, na Alaskę. Ona i Irina pewnie znowu przerzucą się na ludzi. A może Kate by do nas przyjechała?
-Kate?- spytałam już dość podejrzliwie.
-Ona jest ok. Nie martw się nie będzie stawała Ci na drodze. Lubi Edwarda jak przyjaciela.
No teraz to byłam już kompletnie skołowana.
-Czekaj, czekaj...What? O czym ty do mnie mówisz?
Chochlica, która już była spokojna i stała obok, spojrzała na mnie, a ja dostrzegłam w jej oczach wesołe ogniki. Zachichotała.
-Niedługo się dowiesz- zapowiedziała, po czym zniknęła mi z oczu, ostatnią rzeczą jaką zrobiła na moich oczach było wejście do szkoły... O co mogło jej chodzić?
Po lekcjach...
Po szkole, w drzwiach samochodu dopadła mnie Rosalie.
-No co tam Rose?-spytałam przyjaźnie.
-Wczorajsza sytuacja nie była zbyt ciekawa, więc chciałam was i dziewczyny zaprosić na nockę.
-Tylko muszę Ci coś powiedzieć, ja śpię.
-Jak to? Ojej też bym tak chciała.
-Mam taki dar, i mogę sprawić byście mogli spać i jeść normalne jedzenie, może byłoby wam łatwiej.
-Tak!- pisnęła uwieszona na mojej szyi blondynka.- Ale ja dawno nie jadłam czekolady!
-Okej to załatwimy to u was. Brać piżamy?
-Nieee! Będą u nas. To do zobaczenia o?
-Może przyjedziemy wcześniej, tak o 16.
-Dobra na razie!- krzyknęła i wskoczyła do Volvo.
Kiedy przyszły dziewczyny, powiedziałam im o nocowaniu. Strasznie się ucieszyły i gadały o tym przez całą drogę do domu. Jest 14 więc trzeba się przygotować...
Godzina i 45 minut później...
Wybrałam luźne ciuchy. Założyłam legginsy w ciekawy, błękitny wzór, czarną bokserkę, trampki i szarą bluzę. Najważniejsze rzeczy wrzuciłam do białej lnianej torby. Zbiegłam na dół i zastałam tam Leę.
-Gdzie Marissa?- spytałam zniecierpliwiona.
-Nie wiem- odparła indianka.- Sam o tym dobrze wiem, że mamy być tam o 16. Droga zajmie nam 10 minut, wejście do samochodu 1 minutę, a wyjechanie z garażu 2 minuty.
-Marissa masz 2 minuty- wydarłam się.
Po chwili koleżanka stała koło nas.
-A ty coś się tak wystroiła, do mechanika jeszcze zajeżdżamy?- spytała Leah.
-Ale śmieszne. Alice powiedziała, że dla mojego dobra powinnam się wystroić.
-Dobra jedziemy- zakończyłam i wybiegłam do garażu.
U Cullenów...
Już czaję dlaczego Alice kazała się Marissie wystroić. Nasza bogini miłości ma kolejnego adoratora. David jest nią zachwycony! Teraz wszyscy siedzimy w salonie oprócz tych gołąbeczków, bo poszli na spacer.
-Wiedziałam, że tak będzie- powiedziała Alice.- A tak w ogóle Rose powiedziała, że możesz sprawić byśmy spali i jedli!
-Tak- odparłam.- A chcecie?
-Jasne- odparła cała piątka.
-Ale tylko dzisiaj, jeśli chodzi o spanie, ale jedzenie chcemy na stałe- dopowiedziała Rose.
-Nie ma sprawy, ale teraz muszę się skupić- dokończyłam i zamknęłam oczy.- Gotowe. Dzisiaj będziecie odczuwali zmęczenie około 1 w nocy, a jeść będziecie chcieli za 3, 2, 1- chciałam spojrzeć, ale byli już w kuchni!
-Jak ja kocham czekoladę- pisnęła Rose.
Zaśmiałam się, a w między czasie doszła Marissa. Kiedy się najedli razem z dziewczynami poszłyśmy do pokoju Rose.
-Dacie nam piżamy?- spytała Lea.
-Tak- odparła Rose i wyjęła z szafy dużą torbę.- Chłopaki poczekają na dole.
-Co to jest!- wrzasnęłam na widok "piżamy w moich rękach".
-Piżama- odpowiedziała Alice.- Ubieraj się i nie marudź.
Teraz mam na sobie lawendową, satynową piżamkę złożoną z krótkich spodenek i mało zakrywającej koszulki na cienkich ramiączkach. Dziewczyny miały prawie takie same: Marissa czarną, Leah niebieską, Rose bordową, a Alice kremową. Boję się dalszych pomysłów Al i Rose...
********************************************************************
Hej! Wiem, że jestem straszna, bo musieliście długo czekać, ale pierwszy tydzień szkoły tak we mnie uderzył. Od razu kartkówka z chemii, angielskiego, niemieckiego i tak nie ogarnęłam :C Mam nadzieję, że wam się spodobało ;)
Zakręcona Wampirzyca ;***
-Tylko muszę Ci coś powiedzieć, ja śpię.
-Jak to? Ojej też bym tak chciała.
-Mam taki dar, i mogę sprawić byście mogli spać i jeść normalne jedzenie, może byłoby wam łatwiej.
-Tak!- pisnęła uwieszona na mojej szyi blondynka.- Ale ja dawno nie jadłam czekolady!
-Okej to załatwimy to u was. Brać piżamy?
-Nieee! Będą u nas. To do zobaczenia o?
-Może przyjedziemy wcześniej, tak o 16.
-Dobra na razie!- krzyknęła i wskoczyła do Volvo.
Kiedy przyszły dziewczyny, powiedziałam im o nocowaniu. Strasznie się ucieszyły i gadały o tym przez całą drogę do domu. Jest 14 więc trzeba się przygotować...
Godzina i 45 minut później...
Wybrałam luźne ciuchy. Założyłam legginsy w ciekawy, błękitny wzór, czarną bokserkę, trampki i szarą bluzę. Najważniejsze rzeczy wrzuciłam do białej lnianej torby. Zbiegłam na dół i zastałam tam Leę.
-Gdzie Marissa?- spytałam zniecierpliwiona.
-Nie wiem- odparła indianka.- Sam o tym dobrze wiem, że mamy być tam o 16. Droga zajmie nam 10 minut, wejście do samochodu 1 minutę, a wyjechanie z garażu 2 minuty.
-Marissa masz 2 minuty- wydarłam się.
Po chwili koleżanka stała koło nas.
-A ty coś się tak wystroiła, do mechanika jeszcze zajeżdżamy?- spytała Leah.
-Ale śmieszne. Alice powiedziała, że dla mojego dobra powinnam się wystroić.
-Dobra jedziemy- zakończyłam i wybiegłam do garażu.
U Cullenów...
Już czaję dlaczego Alice kazała się Marissie wystroić. Nasza bogini miłości ma kolejnego adoratora. David jest nią zachwycony! Teraz wszyscy siedzimy w salonie oprócz tych gołąbeczków, bo poszli na spacer.
-Wiedziałam, że tak będzie- powiedziała Alice.- A tak w ogóle Rose powiedziała, że możesz sprawić byśmy spali i jedli!
-Tak- odparłam.- A chcecie?
-Jasne- odparła cała piątka.
-Ale tylko dzisiaj, jeśli chodzi o spanie, ale jedzenie chcemy na stałe- dopowiedziała Rose.
-Nie ma sprawy, ale teraz muszę się skupić- dokończyłam i zamknęłam oczy.- Gotowe. Dzisiaj będziecie odczuwali zmęczenie około 1 w nocy, a jeść będziecie chcieli za 3, 2, 1- chciałam spojrzeć, ale byli już w kuchni!
-Jak ja kocham czekoladę- pisnęła Rose.
Zaśmiałam się, a w między czasie doszła Marissa. Kiedy się najedli razem z dziewczynami poszłyśmy do pokoju Rose.
-Dacie nam piżamy?- spytała Lea.
-Tak- odparła Rose i wyjęła z szafy dużą torbę.- Chłopaki poczekają na dole.
-Co to jest!- wrzasnęłam na widok "piżamy w moich rękach".
-Piżama- odpowiedziała Alice.- Ubieraj się i nie marudź.
Teraz mam na sobie lawendową, satynową piżamkę złożoną z krótkich spodenek i mało zakrywającej koszulki na cienkich ramiączkach. Dziewczyny miały prawie takie same: Marissa czarną, Leah niebieską, Rose bordową, a Alice kremową. Boję się dalszych pomysłów Al i Rose...
********************************************************************
Hej! Wiem, że jestem straszna, bo musieliście długo czekać, ale pierwszy tydzień szkoły tak we mnie uderzył. Od razu kartkówka z chemii, angielskiego, niemieckiego i tak nie ogarnęłam :C Mam nadzieję, że wam się spodobało ;)
Zakręcona Wampirzyca ;***